Gdy lato osiąga swą astronomiczną kulminację, złote pola bierze we władanie śmietanka pośród lich. Ta, której misteria sięgają początków ludzkości, jaką dziś znamy, stoi na straży kręgu życia, w łanach zboża i maków dzierży symbol tej pełni i tego miesiąca – sierp. Jej wspomnienie żyje w żniwiarskim zwyczaju zachowywania pierwszego lub ostatniego snopka zboża, w wieńcach ziół i jabłek plecionych dla „Matki Boskiej”, w śmiercionośnym oddechu popołudniowego żaru na skórze. Od Eleusis do mazowieckiego zakola za Wilanówką każde złote pole jest jej ogrodem, a każda jabłoń świątynią.
Nie będę wymieniać jej wszystkich imion, bo było ich trochę, ale na terenach Polski skojarzenie jest mało oczywiste. Marzanna kojarzy się z zimą i jej wiosennym pożegnaniem, a jednak Długosz nazywa ją tutejszą Cererą. Ten dualizm nie jest niczym dziwnym, jak spojrzymy na wiele europejskich bogiń, od greckiej Demeter przez celtycką Cailleach po germańską Holle, elementem wspólnym będzie nie tylko władanie zimą, ale też żniwa i zbiory. Paradoksalnie nigdy nie stawiano jej na czele panteonów, ale gdzieś w tle, jakby podskórnie czując, że może skosić nie tylko kłosy, ale i żniwiarzy.
Życzymy Wam więc łaskawości sierpa, pachnących młodymi jabłkami pierwszych szarlotek i chłodnych wieczorów w ogrodzie. A ponieważ jest srogą panią, to jej drobni skrzydlaci słudzy na pewno pobiorą należną ofiarę krwi.