W tym roku najdłuższa noc była ciemna. Nie rozświetlało jej skrzenie śniegu ani nawet poranny szron. Rozchwiewając delikatny balans między ciepłem a zimnem człowiek ukradł sobie nie tylko zieleń lata, ale również biel zimy. Świat powoli nurza się w odcieniach brązu, a Słońce powoli zaczyna zmieniać twarz z pięknego Apolla czy świetlistej Sol na ukryte w łachmanach oblicze Króla w Żółci. To dość niespodziewany cywilizacyjnie rozwój wypadków. Wszystkie nasze mitologie od zarania dziejów witają światło jako przeganiające licha nocy. Nie jesteśmy przygotowani symbolicznie na świat, w którym światło i ciepło przynosi śmierć.
Ale, jak mawia klasyk, ewoluuj lub giń. Również w krainie lich. Nie przeganiajmy zimowych lich wzorem naszych przodków, bo możemy dostać to, o co prosiliśmy, ale nie to, czego chcemy. Tej zimy więc życzymy i nam i Wam korony z firnu i seraków dla Zimowej Pani, obsypanych śniegiem poroży leśnych diabłów i Gonu niesionego wiatrem. Wychylmy w ich intencji grzańca i zjedzmy pierniczki by oprócz żółci i czerwieni na świecie pozostało srebro i zieleń.